Przychodzą ciężkie chwile. Jestem u kresu wytrzymałości. Nerwy napięte jak postronki. Niestety muszę to przeczekać, bo nic innego nie mogę zrobić. Nie mogę zmienić niektórych rzeczy, choć bardzo bym chciała; rzeczy oczywistych nieodwracalnych, dziejących się na bieżąco. Dotyczących nas, teraz, w tej chwili, kiedy piszę a ktoś inny może czyta. Najgorsze pytania są bez odpowiedzi i to dobija. Nie przyjmujemy od innych pomocy, nie dlatego, że nie chcemy, bo to po prostu niemożliwe aby nam pomogli. A kiedy czujemy,